Zakończyła się restrukturyzacja kaliskiego Pogotowia Ratunkowego. Jedni mają wiele zastrzeżeń i żalu, inni cieszą się z zysków. Na początku tego roku kaliskie Pogotowie Ratunkowe zostało połączone ze Szpitalem Zespolonym przy ul. Poznańskiej. Fakty ekonomiczne z tym związane są jednoznaczne. W ubiegłym roku ujemny wynik finansowy w zakresie ratownictwa medycznego wyniósł 171 000 zł. Natomiast od marca do września tego roku, już po połączeniu, placówka wykazuje zysk - ponad 300 000 zł.

"To są namacalne, finansowe korzyści, natomiast cały czas kompletnie nie opłaca nam się transport medyczny" - powiedział Radiu Centrum Wojciech Grzelak, dyrektor kaliskiego Szpitala: "Dlatego, że nie we wszystkich ośrodkach, przychodniach mamy podpisane umowy na transport pacjentów. W związku z tym, nie wykonujemy tego transportu we wszystkich tych jednostkach. To jest dla nas nieopłacalne. Myślę, że z korzyścią będzie, gdy tę działkę przejmą firmy, które działają na rynku medycznym, przewożą pacjentów. Dowoziłyby tych pacjentów jako niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Do tego używana jest też karetka, tylko w innych rękach. Jeśli chodzi o ten transport, to czasami odbywa się on z bardzo daleka. Przewozimy tylko jedną osobę, zgodnie z przepisami musi być kierowca, sanitariusz lub ratownik. To wszystko kosztuje."

Na razie nie odbyły się żadne rozmowy z potencjalnymi firmami, które transport miałyby przejąć. To będzie zależeć od kontraktowania. "Jeśli kontrakt będzie dobry i transport będzie się opłacał, to zmian nie będzie" - dodał Wojciech Grzelak.

Obecnie karetki Pogotowia Ratunkowego stacjonują póki co w dwóch miejscach w Kaliszu - przy ul. Poznańskiej i Toruńskiej. W planach jest jeszcze trzecie miejsce, przy komendzie Państwowej Straży Pożarnej. "W tym przypadku pojawiły się schody. Jak nie ma rozkazu, nie ma sprawy" - powiedział Wojciech Grzelak. O przyspieszenie rozwiązania tej patowej sprawy dyrektor szpitala poprosił Marszałka Województwa Wielkopolskiego Marka Woźniaka.